Kilka lat temu otrzymałem zaproszenie od Pana Piotra na Festyn w Parafii Miłosierdzia Bożego. Skuszony zaproszeniem, które mówiło, że zobaczę, jak się robi prawdziwe festyny, przyjechalem. Do tej pory sam organizowałem Piknik Parafialny św. Jana Kantego na Niedzieliskach. Po przyjeździe byłem zaskoczony ilością ludzi i stanowisk, które ledwie mieściły się na parkingu przy kościele. Prawie natychmiast zostałem przywitany przez Pana Piotra i suto ugoszczony dobrym jedzeniem i, moją ulubioną, parzoną kawą. Spędziłem wtedy ponad godzinę na Festynie, a ogrom włożonej w niego pracy i zaangażowania mnie pozytywnie zaskoczył. Zachęciło mnie to do tego, by również u siebie w przyszłym roku zrobić jak najwięcej dla ludzi. Niespodziewanie to właśnie w tym przyszłym roku okazało się, że następną parafią mojej posługi będzie właśnie Parafia Miłosierdzia Bożego na Borach. Pierwsze dwa lata mojej pracy w tej parafii zostały naznaczone wszechobecnym wirusem, który nie pozwolił zorganizować festynu. Na szczęście przyszedł rok 2022 a z nim X Festyn Parafialny. Atmosfera gorących przygotowań, w które z całych sił chciałem się zaangażować: dopytywałem, słuchałem i wciąż nie mogłem wyjść z podziwu jak Pan Piotr to wszystko dopina. Piotr potrafi zebrać tak wielu ludzi chętnych pomóc w organizacji i zachęcić tak wielkie grono sponsorów do wzięcia udziału w festynie, by stał się on zarówno okazją do spotkania jak i świetnie zorganizowanym wydarzeniem parafialnym. Postanowiłem też wnieść swój osobisty wkład, stąd w punkcie z napojami dostępna była „Lemoniada Wikarego”, a ponadto można było przenieść się troszkę w czasie i przejechać na moim wspomnieniu z młodości. Niewątpliwą atrakcją była loteria fantowa, która wnosiła wiele emocji i radości w to popołudnie. Nie zabrakło atrakcji dla dzieci i dorosłych a zabawa trwała do późnych godzin wieczornych. To tyle ze wspomnień Kochani, a teraz czas napisać o festynie z tego roku. Przygotowania zaczęły się dużo wcześniej. Na początek data. Ks. Proboszcz wpadł na świetny pomysł, by połączyć festyn z obchodami Dnia Matki. Postanowione, XI Festyn Parafialny odbędzie się 27 maja. Całe wydarzenie rozpocząć miało się Mszą świętą w intencji Mam o godz. 15.00. Wspomnieć jednak trzeba, że festyn to nie tylko sobota. Przez kilka poprzedzających tygodni Pan Piotr jeździł dziesiątki kilometrów by szukać sponsorów, odbierał setki telefonów – wszystko po to byśmy mogli ofiarować Wam pond 800 losów z upominkami. Ostatni tydzień przed Festynem to ciągła praca: przywiezienie namiotów i ławek, przygotowanie placu parafialnego, zorganizowanie oświetlenia, wspawanie nowego grilla, przygotowanie jedzenia na grilla i moje ulubione – drukowanie, drukowanie, drukowanie, a potem laminowanie i wycinanie na przemian – bo to było głównie moją pracą. Kilkanaście osób wciąż kręciło się wokół parafii, by festyn był niezapomnianym wydarzeniem. Liturgiczna Służba Ołtarza od samego początku również angażowała się wszystkimi siłami, mam nadzieję, że nie wpłynie to na średnią końcową ocen w szkole. W piątek, tuż przed naszym rodzinnym spotkaniem, rozłożono scenę, przygotowano kiełbaski, karczek i kaszankę na grilla, która tak nam smakowała na festynie. Wtedy zaczęło się oczekiwanie i pytania: będzie czy nie będzie jutro pogoda? Czy wszystko się uda? Czy o niczym nie zapomnieliśmy? Wróciłem do domu, gdzie czekało na mnie mnóstwo czasochłonnego drukowania i laminowania, ale festyn tuż tuż i trzeba zdążyć. Późno położyłem się spać więc poranny budzik wyrwał mnie z jeszcze głębokiego snu. Pogoda idealna, czas iść na Mszę św. o godz. 8.00. Po wyjściu z mieszkania przywitał mnie nie kto inny jak Pan Piotr, który już po 7.00 dawał znać przez ścianę, że przygotowania do festynu trwają dalej. Po Mszy już z kopyta ruszyło rozkładanie namiotów, ustawianie stołów i ławek, rozstawianie banerów i przygotowanie nowego grilla. Dzień mijał błyskawicznie – próba ze scholą, przygotowanie kazania na Niedzielę, lemoniada i oczywiście drukowanie ostatnich dyplomów oraz podziękowań. Wreszcie przyszła godz. 15.00 – Msza św. za Mamy, kościół pełen ludzi i atmosfera wielkiej radości oraz modlitwy, by nasze rodzinne spotkanie było owocne. Po wyjściu z kościoła szybki rzut oka dookoła – zjeżdżalnia dla dzieci nadmuchana, grill rozpalony, woda na kawę oraz herbatę zagotowana, ludzie ustawiają się w kolejce po losy. Festyn czas zacząć. Mamy odebrały swoje dyplomy razem z drobnym prezentem i przy dobrej kawie z ciastem rozsiadły się przy stolikach. Cała ekipa zaangażowana w festyn była już na pełnych obrotach. Wszyscy biegali by każdy z naszej parafialnej rodziny był zadowolony. Donoszono nowe ciasta, mięsko na grilla, rozlewano dobre wino od ks. Proboszcza przy cegiełkach. Czas jakby się zatrzymał, bo każdy czuł się na swoim miejscu. Ludzie byli uśmiechnięci i chętni by choć chwilkę porozmawiać. Z odwiedzinami przyjechała także Mama ks. Proboszcza z bratem, moja siostra i brat z rodzinami. Dla nich również znalazł się czas i to było wspaniałe. Usiąść i wypić kawę wśród parafian, którzy z uśmiecham witali każde spojrzenie. Zabawy i turnieje dla dzieci, policja, ratownictwo górnicze, dietetyk, lekarze, gry na konsoli, kulki do turlania i wiele innych atrakcji – człowiek nie wiedział gdzie iść i patrzeć, bo tyle było atrakcji. Rozpoczęły się pierwsze podziękowania, wspólne zdjęcia, koncerty a cała festynowa ekipa urabiała sobie ręce po łokcie. Nadszedł czas rozwiązania loterii – napięcie sięgało zenitu. Nagrody wyjątkowe: 2 rowery, hulajnoga, wyjazd w Bieszczady, bony na paliwo i wiele innych naprawdę wyjątkowych niespodzianek. Wielu osobom wydawało się, że Pan Piotr jest wszędzie – na scenie, wita gości na parkingu, dogląda wszystkie stoiska – mały cud bilokacji ☺ Razem z ks. Proboszczem nie mogliśmy wyjść z podziwu, że przyszło tak dużo ludzi i tak chętnie biorą udział we wszystkich atrakcjach. Losowanie wzbudziło jak zawsze wiele emocji. Ja w tym roku postanowiłem nie brać udziału, bo w poprzednim roku podenerwowanie sięgało nieba. Radość z każdej wygranej była ogromna, nie tylko zwycięzców, ale wszystkich obecnych. Ciśnienie lekko opadło, ale ludzie dalej wspólnie spędzali czas przy smacznej kiełbasce i dobrej rozmowie. Rozpoczęła się zabawa taneczna. Parafianie odnaleźli się w tańcu, a ja miałem zająć się przewożeniem ludzi moją CZ 175. Szybko wylicytowane zostały przejażdżki z wikarym. Przebrany, gotowy do działania poszedłem do garażu i okazało się, że mam kapcia… ale nie ma co się zniechęcać, pompka w dłoń i damy radę. Maszyna odpalona, koło napompowane, ale myślę sobie zrobię małą rundkę by sprawdzić, czy wszystko jest dobrze. I całe szczęście – po wyjeździe z placu parafialnego opona wystrzeliła, a ja ledwie zapanowałem nad motocyklem. Wróciłem zasmucony i musiałem przeprosić licytujących, że dzisiaj z przejażdżki nic nie będzie. Przebrałem się szybko i wróciłem na festyn. Ludzie uśmiechnięci zaczęli już wracać do domu z nagrodami w rękach. Inni dalej świetnie się bawili a ks. Proboszcz nawet nie miał kiedy usiąść, bo każdy chciał z Nim zamienić choć słowo. Tak czas zleciał, aż do 22.00 a DJ zaczął już grać ostanie utwory dla najbardziej wytrwałych parafian. Wtedy to zaczęło się wielkie sprzątanie. Cała ekipa kolejny raz włączyła piąty bieg – składanie namiotów, sprzątanie stanowisk, zbieranie śmieci i dojadanie ostatnich kawałków ciasta oraz kiełbasek. Pan Piotr i wszyscy zaangażowani byli mocno zdeterminowani by dokładnie posprzątać, w końcu jutro niedziela. Liturgiczna Służba Ołtarza została do końca, bo jak już wiele razy się przekonali, są od najtrudniejszych i najcięższych zadań.  Przed 23.00 wszyscy byli gotowi do powrotu do domu. Cała ekipa z uśmiechem na ustach, zadowolona z siebie dziękowała sobie nawzajem. Pan Piotr już mocno zmęczony ściskał dłonie i rozdawał dyplomy z podziękowaniem dla wspaniałych ludzi, którzy już tyle lat organizują nasze parafialne święto. Wróciłem do siebie… cisza sprzyjała, by bażant wrócił pod moje okna i zaraz przywitał się głośnym krzykiem. Festyn się skończył. Troszkę się rozpisałem, ale czas kończyć. XI Festyn Rodzinny udał się w każdym calu. Wszyscy zaangażowani, na czele z Panem Piotrem, nie zawiedli. Bardzo dziękuję im, ale również Wam kochani parafianie. To dla Was jest to spotkanie, to Wy wspieracie dzięki temu naszą parafię i okazujecie nam ogrom ciepła i radości. Oczekujemy na kolejne spotkanie za rok.  Polecam jednak już teraz modlić się o pogodę i za tych wspaniałych ludzi, którzy są zaangażowani w to wyjątkowe dzieło. Dziękuję Wam wszystkim i niech Boże Błogosławieństwo prowadzi nas do Jego Królestwa.